Opowiadania Czarnej i Lisa
Would you like to react to this message? Create an account in a few clicks or log in to continue.

Rozdział I Niezwykła pokojówka…

Go down

Rozdział I Niezwykła pokojówka… Empty Rozdział I Niezwykła pokojówka…

Post by Black Lady Tue Apr 15, 2014 10:56 am

- Nie oddam! Nie ma mowy! Zapomnij! - Ciemnowłosa kobieta gnała ile sil w nogach przed siebie. Pokonywała jednorazowo po dwa stopnie kierując swe kroki w dół posiadłości państwa Phantomhive – jednego z najbardziej zamożnych i wpływowych rodów zamieszkujących Anglię.

Dziewczyna ubrana była w typowy dla wiktoriańskich czasów strój pokojówki. Długa niebieska spódnica z białym fartuszkiem i tegoż samego koloru wstawkami. Uciekała w popłochu, zaciskając dłonie na kilku sztukach dynamitu. Czerwony dywan rozpostarty pod jej nogami zdawał się nie mieć końca, tak samo jak ogromne, szerokie schody. Szatynka wyciągnęła zza fartuszka ostry sztylet, którym przecięła spódnicę tuż przy samych udach, skracając ją diametralnie odsłoniła czarne, siateczkowe, prześwitujące pończochy przypięte do skórzanego paska, który stanowił część garderoby osobistej i również był owej kobiety dziełem. Ściągnęła z siebie fartuch zrzucając go na podłogę, odsłaniając tym samym swój idealnie płaski brzuszek. Rękawy długiej sukni ucięła jednocześnie przy ramionach oraz nadgarstkach zostawiając jedynie białe wstawki na dłonie. Wciąż tuląc do piersi ładunek wybuchowy złapała za barierkę, odbiła się nogami od podłogi i przeskoczyła na drugi, niższy poziom schodów. Uśmiechając się triumfalnie wbiegła do salonu gdzie przy „szklance Brendy” i wykwintnym obiedzie siedzieli dwaj dżentelmeni.
Dwudziestodwuletni wysoki, obdarowany nadludzkim pięknem lord rodu Phantomhive – właściciel posiadłości, oraz jego honorowy gość - Kreno. Mężczyzna pochodzący z Hiszpanii. Bogaty i wyniosły. Nienawidzący sprzeciwu wobec własnych racji. Właściciel rekomendowanej firmy cukierniczej oraz drugiej – zajmującej się produkcją artykułów dziecięcych.

- Moiro upominałem ciebie abyś… - Powiedział dobitnie widząc jak zielonooka piękność przekracza próg pomieszczenia.

- Wyluzuj. Tak się nadąłeś, że zaraz pękniesz. Poza tym ten twój idiotyczny kucharz znowu miał zamiar dołożyć… - Dziewczyna podeszła do syto nakrytego stołu i położyła na jego blacie, między półmiskami kilka lasek ładunku wybuchowego. – Dynamitu do gotowania zupy. Bard jest naprawdę osobą o ograniczonej odpowiedzialności, pozbawioną sztuki myślenia.

- Czy w twym domu wszystkie służące chodzą tak… ubrane? – Długowłosy brunet zlustrował kobietę wzrokiem. Zatrzymując wzrok kolejno na jej piersiach, brzuszku, a ostatecznie zgrabnych, długich nogach.

- Nie, ale ja jestem wyjątkowa. –Odpowiedziała zgodnie z prawdą, czym zaskoczyła Kreno.

- Pozwalasz w ten sposób zwracać się do siebie Cielu? I to jeszcze zwykłej sprzątaczce?

- Moira nie jest…

- Powinnaś zachować szacunek wobec swego pracodawcy. Ciel jest twym panem, podczas gdy ty zwykłą pokojówką.

- Taka zwykła to ja znowu nie jestem. Poza tym ja nie mam pana. – Siadła na czarnym, bujanym fotelu stojącym w jednym z kątów pokoju, tuż przy oknie. Z gracją odrzuciła włosy do tyłu, dumnie unosząc głowę i zakładając nogę na nogę.

- To zadziwiające. Pracujesz dla Ciela. Wykonujesz jego rozkazy, służysz… A wygadujesz kłamstwa nijak mające się do rzeczywistości. Tupetu nie można tobie odmówić.

- Zacznijmy od nowa Kreno.

- Lordzie Kreno. Nie przypominam sobie abyśmy kiedykolwiek przeszli na „ty”

- Ja nie mam zamiaru na nic przechodzić, tym bardziej z tobą. Po prostu wyjaśnijmy sobie kilka kwestii.

- Dosyć! – Powiedział zdecydowanym tonem Ciel, który dotychczas w zdumieniu i osłupieniu spoglądał na wszystko, co działo się dookoła niego. – Moiro wyjdź zanim powiesz za dużo, a my Kreno wróćmy do tematu dzisiejszej rozmowy… Bardzo ważnej rozmowy.

Kreno spojrzał na stół i dostrzegł dynamit, który wcześniej pozostawiła Moira.

- Sebastianie. – Wystarczyło wypowiedzieć imię, aby przez drzwi wszedł wysoki, przystojny ciemnowłosy lokaj, od którego można było wyczuć nienaturalna aurę.

- Wiesz… – Kreno aż podskoczył czując na swym karku delikatne, aksamitne dłonie sunące wzdłuż jego pleców. Moira pochyliła się nad mężczyzną i wyszeptała do jego ucha. – Jestem bardzo rozrywkową i wybuchową kobietą.

- Chciałbym w to uwierzyć. – Odpowiedział uśmiechając się szarmancko.

- Sebastianie wyprowadź stąd Moire i postaraj oto, aby nikt więcej nie przerwał debaty.

- Yes, my lord.

- To będzie zbędne. – Hiszpan poderwał się z krzesła. – Dziękuję za wyśmienity obiad, który był…

- Dosyć pieprzenia. Można dostać mdłości słuchając waszych słów. Był dobry? To na zdrowie. – Powiedziała dobitnie Moira.

- Sebastianie! – Ciel krzyknął nie mogąc uwierzyć, że kobieta zaskakuje wszystkich swą obecnością tylko, dlatego aby zepsuć jego kontrakt.

- Panienka pozwoli ze mną. – Lokaj podszedł do pokojówki i nadstawił jej ramię, aby mogła się go chwycić.

- Ale… – Pisnęła lecz niedane było jej dokończyć.

- Wyjdź stąd. – Nakazał Ciel wskazując dłonią drzwi. Dziewczyna wiedząc, że i tak wystarczająco zdenerwowała lorda postanowiła uniknąć dalszych nieprzyjemności i posłusznie opuściła pomieszczenie. Ciel spoglądał na szatynkę, aż nie zniknęła za drzwiami, które zostały zamknięte.

- Proszę Kreno. Usiądźmy i dokończmy rozmowę.

- Nie wiem czy jest, o czym rozmawiać. Pomimo firm, które cieszą się dobrą renomą brakuje tobie szacunku wśród służby. Pokojówka, która zwraca się w taki sposób do swego przełożonego jest wystarczającym dowodem na to, że nie powinniśmy nawet zaczynać tej rozmowy. Konwersację uważam za zakończoną. A teraz wybacz, lecz mam kolejne spotkanie służbowe, do którego powinienem się przygotować.

Papiery gotowe do podpisania leżały na stoliku obok fotelu, na którym wcześniej siedział Kreno. Wszystko szło idealnie, dokładnie z myślą Ciela. Po obiedzie Kreno zgodziłby się zostać partnerem finansowym Ciela i wspólnie pomnażaliby fortuny. Jednakże Moira udaremniła starania młodego panicza. Zamiast świętować połączenie czterech wspaniałych korporacji, Kreno opuszczał dom Phantomhive. Przystanął na chwilę w drzwiach i na odchodne zapytał.

- Czy to prawda, że ta pokojówka, która zaszczyciła nas dzisiaj swoją obecnością nie posiada swego pana?

- Moira tak jak napomniała jest niezależną kobietą.

- Chętnie założę tej suczce obrożę i nauczę chodzić na smyczy.

CDN.
Black Lady
Black Lady

Posts : 3
Join date : 2014-04-14

Back to top Go down

Back to top


 
Permissions in this forum:
You cannot reply to topics in this forum